Zakaz słodyczy na diecie odchudzającej
To pozornie logiczna rzecz do zrobienia. Skoro łatwo przejeść dużo kalorii jedząc słodycze, to ich zakaz powoduje szybkie zmniejszenie ich dziennego spożycia, a więc chudnięcie. “No przecież damy radę przez jakiś czas”. Jednak zastanówmy się nad tym bardziej – jakie są potencjalne zagrożenia takiego podejścia?
Minusy zakazu słodyczy:
- Nie uczymy się jak jeść słodycze, by były normalnym elementem codziennego żywienia. Kiedyś dieta uwzględniająca zakaz słodyczy się skończy. I co wtedy? Wrócimy do starych nawyków, co może spowodować efekt jojo.
- Jest ryzyko, że zakazując sobie słodyczy, potem będziemy się nimi objadać.
- Nasze myśli powracają do tego, że nie możemy jeść słodyczy – więc automatycznie, myślimy o słodyczach częściej! To utrudnia nam ich niejedzenie i wyczerpuje nasze pokłady silnej woli.
- Musimy tłumaczyć się w towarzystwie, nie pójdziemy ze znajomymi na lody czy ciastko, może to być powód ograniczania kontaktów społecznych.
- Gdy w końcu zjemy jakieś słodycze, to będzie to obarczone wyrzutami sumienia. Przestajemy myśleć o sobie dobrze i wierzyć w siebie przy innych czynnościach koniecznych do odchudzania, jak np. regularna aktywność fizyczna.
- No i w końcu najnormalniej na świecie – nie mamy przyjemności ze smakowania słodyczy.
No więc jak żyć?
Lepsze podejście do słodyczy w odchudzaniu (i na co dzień) niż zakaz słodyczy:
- Pracujemy nad zmianą nawyków dotyczących jedzenia słodyczy. Żeby to zrobić – najpierw przyglądamy się w jakich sytuacjach były jedzone słodycze, jaką mają funkcję w naszym życiu itp. Następnie szukamy nowych rozwiązań w tych sytuacjach i testujemy, na ile się sprawdzają.
Pomocne pytania:
W jakich sytuacjach jem słodycze? Jaka jest wtedy pora dnia? Jaki mam nastrój? Gdzie je jem? Jak je jem? (szybko/wolno, w skupieniu/robiąc coś innego itp.) Jakie myśli mi towarzyszą?
Czy przed sięgnięciem po słodycze zastanawiam się na ile i czy w ogóle mam ochotę na coś słodkiego?
Jak reaguję na stres? Czy jedzenie słodyczy jest jedną ze sposobów na poradzenie sobie z nim?
- Zajmujemy się całym naszym żywieniem i stylem życia, regulujemy je. Regularność posiłków, satysfakcja smakowa z innych posiłków, nasilenie głodu, jakość snu itp. mają wpływ na ochotę na słodycze.
- Wprowadzamy posiłki na słodko, które częściowo zaspokoją naszą ochotę na słodki smak.
- Patrzymy czy lubimy smak słodzików, którymi częściowo można zastąpić cukier.
- Zmieniamy kierunek. Szukamy ilości słodyczy w ciągu tygodnia, która jednocześnie jest dla nas realna, a z drugiej strony nie sabotuje naszych celów żywieniowych. Przyzwalamy sobie na jedzenie tych słodyczy.
Jaka jest racjonalna ilość słodyczy, którą można jeść?
Dla każdego będzie ona trochę inna, w zależności ile jadł do tej pory. Wpływ słodyczy będzie trochę inny w zależności od osoby – jej aktywności fizycznej, ogólnego stanu zdrowia, reszty żywienia itp.
Brzmi może wymijająco, ale przykładowo zastanówmy się – jeżeli ktoś jadł po każdym posiłku batona (czyli koło 4 dziennie) to trudno, by dla niego racjonalną ilością było wyznaczenie celu na 3 batoniki tygodniowo. Co jakoś tak w sferze fit mogło by się też wydawać dużo, bo przecież prawie co drugi dzień, a nie raz na miesiąc.
Natomiast rozumiem potrzebę jakiś ogólnych ram. W wyznaczeniu długofalowego celu można się posiłkować regułą 80/20 – czyli 20% kalorii dziennie pochodzi z produktów rekreacyjnych, a 80% ze zbilansowanej diety. Przyjmuje się też, że cukry proste (nie licząc tych ze świeżych owoców) mogą zajmować do 10% kalorii z diety.
Niewątpliwie, takie rozpracowanie jedzenia słodyczy jest bardzo wymagające! Podejrzewam, że może nawet jest to trudniejsze dla niż po prostu zakazanie sobie ich jedzenia. Ale jak zakazy Nas zawiodą, to warto spojrzeć na to z innej strony. Możliwość jedzenia ulubionych produktów jest ważna!